Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Pontoppidan - Djabeł domowego ogniska.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zaprzysięgany oświadcza, że zeznał czystą, rzetelną i zupełną prawdę, że nie powiedział niczego, czegoby nie wiedział i nic zataił niczego co wie, celem wyjaśnienia sprawy, o którą był pytany. Oświadcza dalej, że nie użył żadnego zastrzeżenia, ale z zupełną szczerością używał takich słów, których znaczenie zna i które są zrozumiałe dla wszystkich. Uświadamia sobie, że znajduje się pod sądem ludzi, którzy ukarzą, surowo krzywoprzysięzcę, gdyby z woli bożej okazało się że skłamał, oraz wie, iż serca wszystkich odwrócą się od tego, który napiętnowany został tem mianem.
Urzędnik czytał to wszystko prędko, monotonnym głosem, a pani Engelstoft, słuchając owych strasznych pogróżek, mimowoli chwyciła dłonią barjerę dzielącą salę. Starała się nie słuchać, ale płatki czarne latały jej przed oczyma i bała się, że upadnie.
— Zaprzysięgany stoi ponadto w obliczu wszechwiedzącego Boga, który zna rzeczy ukryte i klątwę miota na dom człowieka, który fałszywie przysięga na imię jego. Zaprzysięgany podnosi, starym obyczajem, trzy palce prawej ręki w górę, co ma znaczyć, iż bierze na świadka Boga w Trójcy Świętej jedynego. Gdyby przysiągł fałszywie, natenczas pozbawia się opieki Boga Ojca, zamyka sobie dostęp do miłosierdzia Syna, który go sądzić będzie w dniu ostatecznym, oraz naraża się na opuszczenie przez Ducha Świętego w życiu oraz śmierci swojej. W ten sposób zaprzysięgany uświadamia sobie całą wagę przysięgi i gotów jest potwierdzić ją czynem.
Przewodniczący rzucił na stół książkę, dotknął z szacunkiem ramienia pani Engelstoft i dodał:
— Zaprzysięga na podnosi trzy palce prawej ręki i powtarza te słowa: Stwierdzam prawdziwość zeznań