Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Pontoppidan - Djabeł domowego ogniska.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nieporozumienia, czy sofistycznych przekręceń. W Piśmie Świętem mieści się wszystko w takiej formie, że zrozumieć musi każdy o co idzie. Wszakże czytamy: nie kradnij... nie zabijaj... nie pożądaj rzeczy bliźniego twego... i te oto proste przykazania stanowią podstawę wszystkich państw chrześcijańskich. Dlatego to nie dopuszczając się świadomego przekręcania prawdy, nie można twierdzić, że nie istnieje już dla ludzi prawo boskie. Coprawda walka z chaosem tego świata jeszcze nie skończona. Królestwo boże na ziemi jest to jeszcze ideał. Ale co dnia, co godziny wzrasta ono, iści się w coraz to doskonalszej formie i może czas jego władztwa bliższy jest, niźli nam się wydaje. Proszę przebaczyć łaskawa pani, jeśli dodam, powodowany szczerością, że ten, kto jak pani stoi zdała i nie zna życia gminy wiernych nie może sprawiedliwie sądzić o zwycięstwie, czy klęsce.
Pani Engelstoft rzuciła papiery i okryła się haftowanym, przewieszonym przez poręcz krzesła szalem. Uczuła chłód. Wstała i otulając się mocno, zaczęła chodzić po pokoju zwykłym swym, żywym, stanowczym krokiem. Chciała pokonać dreszcz, przenikający ją od stóp do głowy. Mimo, że myśli jej były gdzieindziej zauważyła, że kapelan, mówiąc spojrzał kilka razy ku sofie, na której siedziała Estera. Słowa jego były przeto dla niej przeznaczone. Ale słowa te dolatały z jakiejś jakby dali, z poza niezgłębionej przepaści.
Nagle stanęła i odrzucając wstecz głowę zawołała:
— Jakże możesz pan poprzestawać na tych beztreściwych frazesach? Czyż nie widzisz pan, jak codziennie urągają ludzie owym przykazaniom, jak czynią to nawet sami funkcjonarjusze Kościoła? Powiada Bóg: nie zabijaj, a gdy jeno króle i matadory giełdy posta-