Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy mówca zamilkł, zapanowało chwilowe milczenie.
— Poszlaki są, niewątpliwie — zabrał wreszcie głos adwokat Julek — ale ja, jako prawnik i były sędzia śledczy, najlepiej was mogę zapewnić, że takie poszlaki nic jeszcze bezwzględnie nie dowodzą. Jesteśmy w pierwszym dniu po spełnieniu występku, czy występków, śledztwo właściwe nie zaczęte, dotąd więc nic niewiadomo. To, co w tej chwili zdaje się strasznem, może być tylko drobnostką, którą jutro niewątwliwe fakty obalą. Zdarza się bardzo często, iż śledztwo kilkakrotnie błędną zdąża drogą, zanim trafi na właściwy tor. Jutro lub pojutrze może okażą się stokroć poważniejsze poszlaki przeciwko komu innemu.
— Przyznać jednak trzeba, że tak, jak jest, rzecz przedstawia się głupio! — zrobił uwagę sceptyczny doktór.
— Bynajmniej! Jak tu jesteśmy, wszyscy mamy najgłębsze przekonanie, że Strzelecki jest niewinny.
— Niewątpliwie.
— Otóż, jeżeli zechcemy, wychodząc z tego punktu, poszukać dziś jeszcze, nawet przed bliższem zbadaniem faktów, przypuszczalnego wyjaśnienia wszystkich jakoby mówiących zrzeciw niemu poszlak, napewno je znajdziemy.. Co więcej, znajdziemy przypuszczalne środki dowiedzenia nicości tych poszlak.
— No, no? — pokręcił głową doktór. — A cóż,