Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wydałem postanowienie co do ewentualnego uwolnienia oskarżonego za kaucją. Wprawdzie władze zwierzchnicze nie zniosły mej decyzji i pozostaje ona w swej sile, ale wiesz pan dobrze, jak się od tego czasu okoliczności zmieniły.
„Julek“ spojrzał niespokojnie na sędziego.
— Obecnie stwierdzono, iż w paczce pięciu tysięcy rubli, złożonej przez pannę Temę Z., znajdują się banknoty, skradzione firmie „Ejteles i Sp.“
— Bądźmy ściślejsi: wypłacone tej firmie przez bank dnia poprzedniego przed kradzieżą — próbował słabo opanować „Julek“. — Mogły one następnie przyjść do Strzeleckiego inną zupełnie drogą.
— Jaką? Niech nam to wyjaśni.
Adwokat odpowiedział na to tylko rozłożeniem ramion.
— Widzisz, adwokacie... Zresztą, gotów jestem przyjąć pańską poprawkę. To nie zmienia bynajmniej położenia. Tak, czy inaczej, mamy teraz niezmiernie groźny dowód przeciwko Strzeleckiemu, dowód materjalny, faktyczny. Cóż pan na to powiesz?
„Julek“ nie miał nic do odpowiedzenia.
— W tym stanie rzeczy muszę się najpierw poważnie zastanowić nad możliwością utrzymania mej poprzedniej decyzji.
Adwokat próbował zacząć mówić, przekonywać; ale sędzia, który ochłonął już z pierwszego wrażenia, nie ustępował.