Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W tej chwili, tuż obok niego, z przedziału drugiej klasy wyskoczyła na asfalt peronu zręczna figurka pana Joachima Landsbergera, drugiego wspólnika firmy „Ejteles i Sp.“.
— Ach, to ty wreszcie! — zawołał pan Lurje.
Ale pan Joachim przyłożył palec do ust, na znak milczenia. Pan Natan spoglądał nań z zadziwieniem.
— Co takiego? — pytał już przyciszonym głosem.
Pan Landsberger nachylił się do niego i rzekł, wskazując palcem:
— Czy widzisz tego rudego oberwańca, w czapce, tam, przy drzwiach?
— Widzę.
— On mnie zna. Nie chcę, żeby mnie widział. A koniecznie w naszych — na tym wyrazie położył wybitny akcent — wspólnych interesach trzeba, ażebyśmy wiedzieli, gdzie on się zatrzyma, w jakim hotelu.
— A więc?...
— Idzie o to, ażebyś ty, którego on nie zna, podążył za nim ostrożnie i dowiedział się.
Pan Natan spojrzał z niedowierzaniem na wspólnika.
— Żartujesz.
— Tu niema żadnych żartów. Rzecz jest poważna. Śpiesz się.
Z twarzy pana Natana na jedną sekundę zeszedł wieczny uśmiech.