Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w głębi izby, i ukazał się młody Żydek, niosąc talerz. „Fryga“, stosownie do przyjętego tutaj zwyczaju, musiał zgóry uiścić należność. Kiedy wreszcie postawiono przed nim wódkę, pochwycił w jednej chwili wielki kielich i wychylił go do dna.
Pomimo wszystko, było mu trochę nieraźno. Coby było, gdyby go poznali? Nie miał nawet odwagi rozglądać się po twarzach obecnych, ale był pewny, że znalazłby niejednego znajomego. Sam Szapsia widział go nieraz. „Fryga“ winszował sobie pomysłu ukostjumowania się.
Rzeczywiście, na widok obcej fizjognomji ajenta, zaczęły się odzywać w różnych kątach izby szmery, ale nazwisko Suchara, rzucone przez Szapsię, niebawem uspokoiło burzących się.
„Fryga“ oparł się o ścianę, przymknął oczy, jakgdyby czekał. W samej rzeczy rozmyślał.
Plan jego dotąd nie był stanowczo zdecydowany. Postanowił dostać się do wnętrza domu, a „restauracja“ Szapsiowej miała być dlań tylko etapem na tej drodze. Szło o to: jak pójść dalej? Pierwotnie „Fryga“ zamierzał czekać tu aż do jakiej drugiej lub trzeciej nad ranem i dopiero wtedy, gdy wszyscy będą wychodzili tylnem wyjściem przez bramę, zawieruszyć się na podwórzu. Niebawem jednak uznał ten plan za mało praktyczny. Najwpierw, długie jego oczekiwanie mogło wzbudzić podejrzenia, których rezultat byłby dlań zapewne fatalny. Powtóre, tajemnicza robota, powo-