Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Osłupienie wszystkich było ogromne. Róża była cała w kolorach. W oczach stanęły jej łzy. Naraz nie namyślając się, idąc za pierwszym popędem serca, pochwyciła rękę siedzącej obok Feli i ucałowała ją gorąco.
— Dziękuję ci, dziękuję! — wyszeptała.
Panna Fela starała się uwolnić od jej pocałunków. Przysunęła jej czoło i złożyła na niem macierzyński prawie pocałunek.
— Dziecko jesteś — rzekła.
Potem zwróciła się do dwóch mężczyzn.
— W ten sposób pan Strzelecki będzie uwolniony od rozpaczliwego położenia w więzieniu i zresztą będzie miał większą swobodę działań. Pomoże nam udowodnić jego niewinność. O jedną rzecz tylko prosiłabym którego z panów, oto o złożenie pieniędzy pod własnem nazwiskiem. Rozumiecie dobrze panowie, że mnie w żaden sposób nie wypada ich składać. Nazywam się Ejtelesówna.
„Julek“ ciągle spoglądał zdziwiony na leżącą na jego biurku grubą paczkę.
— Ależ pani — zaczął po chwili — sprawa naszego przyjaciela jest dla nas święta. Jednak... jednak zmuszony jestem zwrócić uwagę pani, iż, angażując tak znaczną sumę, należy się namyślić... rozważyć... Czy nie robi pani zbyt... dużo?
Stawinicz chciał także coś powiedzieć, ale zwrócone nań błagalne spojrzenie Róży zamknęło mu usta.