Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tłumaczyć, że Strzelecki nie może być winien, prosiłem wreszcie o uzupełnienie śledztwa dla wyjaśnienia składających się na sprawę tajemnic, odpowiedział mi bardzo zimno, że śledztwo jest skończone i może być uzupełnione chyba... przyznaniem się oskarżonego do winy. Rozeszliśmy się w sposób dość niemiły. Ostatecznie sędzia powiedział mi rzecz, za którą w innych okolicznościach zażądałbym od niego rachunku. Rzekł, iż przyjaciele Strzeleckiego w swej gorliwości chcieliby wprowadzić sprawiedliwość w błąd. Tym razem zmilczałem, aby nie pogorszyć położenia Janka.
„Fryga“ z wielką uwagą słuchał słów adwokata. Jego ruchliwa twarz zmieniała co chwila wyraz pod wpływem myśli, które przebiegały mu przez głowę.
— To źle, to bardzo źle! — zawołał wreszcie.
Adwokat spoglądał nań pytająco.
— W chwili, kiedy tak niegrzecznie uderzyłem pana mecenasa, pędziłem do sędziego z nowościami... Ale te nowości będą korzystne tylko wobec kogoś dobrze usposobionego dla sprawy. Tem bardziej — dorzucił „Fryga“ po chwili — że ja tu jestem cokolwiek winien... Miałem w ręku niektóre dane, ukrywałem je dotąd i prowadziłem śledztwo na własną rękę.
— To źle, bardzo źle! — zawołał zkolei adwokat. — Sędzia w tem usposobieniu, w jakiem się znajduje, gotów przypuścić jakąś zmowę z naszej strony, chęć wprowadzenia go w błąd, o czem