Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

potem, chociaż i to może się przydać... Ostatecznie mam grunt przygotowany.
Przez chwilę patrzył w płomień lampy, marszcząc brwi.
— U Halbersona, w jego izdebce, czułem to, musiał się znajdować klucz zagadki. I oto jest — dodał, uderzając po leżącym przed nim pugilaresie. — Cóż, kiedy ten klucz nie chce się otworzyć. Sądziłem, że, zabrawszy te kawałki papieru, będę mógł za trzy dni, kombinując to, co tu napisane, z tem, co wiem, przyjść i powiedzieć: Oto wszystko, jak na tacy!
Wyjął z pugilaresu drobne kawałki papieru i, oglądając uważnie, zaczął układać na stole. Karolcia przysunęła krzesło i pilnie uważała na jego pracę.
— Jak widzisz — rzekł — kawałki papieru są ułożone zupełnie prawidłowo i przystają do siebie najzupełniej.
Ponumerowałem je na drugiej stronie ołówkiem, ażeby uniknąć niepotrzebnej pracy.
Za chwilę papier leżał na stole w tym samym porządku, co poprzednio. Tworzył on dość szeroki schemat, zapisany w cztery linje, z przerwami, wskutek braku niektórych kawałków. To, co było złożone, przedstawiało się, jak następuje:

....ź org...... ćy....z s i n...r.. i pap r .. . . e iw a
t ...... e i....e ..nanoky. hca. wz r d ..... p ć ....
o ł zą..oda iw... ..z r ć..bor z ........ w ó..m e z c
.... tyz....on ab s..ak zo r.... ........... i ne i m iw