Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VIII.
Piorun.

To wszystko trwało niezmiernie krótko.
Jedna chwila!.. Kiedy ciało starego z głuchym łoskotem upadło na ziemię, ani sprawca zbrodni, ani zdrętwiała z przestrachu Jadzia nie mogli sobie zdać sprawy z tego, co się stało. W pokoju zapanowała ciemność, rozdzierana smugami błyskawic za oknem i cisza, którą przerywały dalekie wstrząśnienia gromu i szelest grubych kropel deszczu, upadających na szyby.
Pierwsza obudziła się z tego odrętwienia Jadzia.
Odrazu przyszło jej na myśl, że niebezpieczeństwo, zagrażające jej przed chwilą, stało się teraz bez porównania bardziej strasznem. Ten człowiek, który się nie zawahał przed spełnieniem zabójstwa, nie zawaha się przed niczem.
Zimny pot wystąpił jej na czoło...
Instynktownie, nie namyślając się, ścisnęła mocniej w dłoni butelkę, którą przed chwilą wzięła z okna i całą siłą uderzyła nią w szybę. Szkło zabrzęczało i prysnęło na wszystkie strony...
W oknie zaświecił szeroki otwór, przez który wdzierały się podmuchy burzy, wichura, grube krople deszczu i odległe huki gromu.
To zetknięcie ze światem zewnętrznym dało nowe siły dziewczęciu...
Machinalnie, instynktem szukając ratunku, rzuciła się na okno. Kaleczyła sobie dłonie i twarz; nie czuła