Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie mówiłem ci nazwiska dziewczyny?
— Nie... Ale siostra Polnera musi się chyba nazywać Polnerówna...
— Właśnie, że nie.
— A?..
Pan Onufry podał Robakowi kartkę papieru...
— Masz tu napisane jej nazwisko... Rysopisu nie potrzebuję ci dawać. Jakby skórę zdjął z tamtego.
— I?..
— I, mój kochany, twoja rola zacznie się jutro między 4-ą a 5-ą. Dziewczyna ta jest w tej chwili guwernantką na jednej z pierwszorzędnych pensyj. Jutro między 4 a 5 zostanie ztamtąd wypędzona, obarczona ciężarem hańbiącego podejrzenia...
Robak spojrzał z zdziwieniem na twarz Onufrego.
— Już? — zapytał tylko.
— Już...
— I to zrobiłeś ty?
— Jeszcze nie zrobiłem... W tej chwili zrobię.
Wziął z kupki papierów kopertę z listem, zakleił ją i napisał na wierzchu adres: „Wielmożna Panna Śniadowicz, przełożona pensji, ulica Krucza Nr. XX.
Robak spoglądał nań z oczekiwaniem.
Były komornik przylepił markę miejską do koperty i zadzwonił. Weszła stara służąca.
— Wrzucić to zaraz do skrzynki pocztowej — rzekł.
Potem odrzucił się w tył fotelu i dodał, zwracając nieco ironiczne spojrzenie w stronę Robaka:
— Już...