Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/706

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 702 —

Naraz zerwała się z miejsca....
Ujrzała, iż Szczepan podnosi dłoń Jadwigi do swoich ust. I oto jednym skokiem znalazła się przy dwojgu młodych. We wzniesionej w górze dłoń — trzymała coś błyszczącego.
Był to sztylet.
— Nie będziesz przecież jego.... — krzyknęła po polsku.
I chciała ugodzić w pierś Jadwigi śmiercionośnem narzędziem. Ale szybki, jak błyskawica, Szczepan rzucił się przed Jadwigę i zasłonił ją własną piersią....
Sztylet uderzył w biały gors jego koszuli — i jak gdyby odbity o coś twardego, upadł z brzękiem na ziemię....
Odezwał się chrzęst głuchy. Na białej tkaninie gorsu ukazały się czerwone krople krwi. Szczepan zachwiał się, ale nie upadł.
Z ust jego wyrwał się tylko jęk chrypliwy.
W tej samej prawie chwili uderzył nieopodal ze strasznym hukiem piorun....
Trwało to wszystko tylko jedną sekundę. Ale była to chwila ponura. Zebrani w westibulu hotelowym nie wiedzieli, czemu się przyglądać, czy dramatowi, który rozgrywał się tu, przed ich oczyma, pomiędzy ludźmi, czy też orgii żywiołów, szalejącej tam na zewnątrz...
Był moment osłupienia.
Przeszedł on prędko, szczególniej gdy ko-