Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/637

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 633 —

codziennych sensacyj dziennikarskich, te wieści łechtały, jak pieprz z Kajenny.
Jadwiga rozumiała, że to idzie o jej sprawę...
I teraz siedziała wpatrzona, jak w słońce, w ten list wyblakły i w brudny wycinek gazety, gdy wtem.... uderzyły gwałtownie drzwi.... odezwało się łkanie spazmatyczne.... potem jak gdyby śmiech serdeczny,... wreszcie w objęcia jej padła jakaś postać biała, prześliczna, słoneczna, o złotych włosach, tym razem — zamglona, zapłakana.
Była to „Sarenka“.
Wpadła z impetem kuli. Pewna serdecznego przyjęcia, dzieweczka rzuciła się na łono starszej przyjaciółki, przytuliła załzawione swe lica do jej piersi — i szlochała, szlochała... W sercu Jadwigi obudził się mimo woli instynkt „mateczki”, jak ją jeszcze na pensyi w Hamburgu nazywano; przycisnęła dziewczynkę do swego łona, zapomniała na tę chwilę o swoich własnych, troskach i zmartwieniach i zaczęła pocałunkami okrywać oczy, włosy i czoło małej swej przyjaciółki.
Pytała:
— Co ci jest, droga moja Ethel? (takie imię nosiła na pensyi „Sarenka”.)
Ta w odpowiedzi zaniosła się tylko płaczem; wreszcie przecież i to ustało.
Łzy „Sarenki” oschły.