Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/609

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 605 —

Upłynęło znów kilka tygodni.
Wreszcie nadszedł dla Szczepana dzień wielki, dzień tryumfu. Dostał klucz sprawy w rękę. Zrobił odkrycie niespodziewane i niesłychanej wagi.... Mógł teraz stanąć z podniesionem czołem przed Jadwigą — i pewny był, że zostanie przyjęty przez nią, jako zbawca, powitany z otwartemi rękoma....
Cała dusza jego grała teraz radością i tryumfem.
Co to było za odkrycie? — dowiemy się niezadługo... Teraz na krótką chwilę zająć się winniśmy innemi postaciami, grającemi wybitne role w tem opowiadaniu.

XI.

Co się tymczasem działo z Morskim i Gryzińskim, Kaliskim i Szymkiem Zawalidrogą?
Straciliśmy ich z oczu...
Najpierw słówko o Morskim. Pamiętamy, że jeszcze na Jesieni przybył on do Chicago widocznie po to, ażeby tam zobaczyć Homicza. Zapewne chciał go rozpylać z powodu zgubionego jeszcze w New Yorku medalionu.
Ale wypadek pokrzyżował jego plany.
Nastąpiło zajście w szulerni, w skutek którego Morski musiał pójść do szpitalu.... Wtedy to właśnie sam Szczepan, przeczytawszy w gazecie o tym wypadku, zgłosił się z zamiarem zobaczenia go w szpitalu. Z początku Morski