Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/566

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 562 —

dniami w Berlinie atak apopieklyczny. Powód niewiadomy.... rzecz niejasna. Jednakowoż lekarze zdołali na razie uratować szlachetnego barona (tu następował szczegółowy opis ratunku, do którego przyczynił się wiele rodzony syn barona, również znakomity lekarz i uczony Konrad von Felsenstein); ale polecili mu dla rozrywki, uspokojenia się i odnowienia organizmu udać się za morze....
I oto szlachetny baron w tych dniach miał opuścić Europę i wyjechać, pod opieką własnego syna i innych lekarzy, w podróż do Ameryki i potem bodaj naokoło świata. Data wyjazdu będzie oznaczona w następstwie.
Tyle depesza.
Otworzyła ona szeroki horyzont myśli przed Szczepanem. Ujrzał znów przed sobą jeden z tych faktów, które zdawały się dowodzić, że Opatrzność Boska zbliża godzinę kary... że gniew Boży zawisł już nad złymi...
I przypomniał sobie słowa ś. p. ks. Balińskiego, słyszane niegdy w osadzie X.: — „Kara Boża idzie przez lądy i przez Oceany i przez doliny i góry i przepaści!“
A jakby echo potężne tych słów zabrzmiało mu nad uchem odezwanie się Robbinsa:
— Wiem teraz i wierzę... Palec Boży zsyła go nam tutaj. Czas kary już przyszedł. Zwyciężymy. Winni zostaną ukarani.... Sprawiedliwi będą podniesieni!