Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 38 —

przez kratę. Otrząsłem się. To był strażnik. Powiedział mi: „Za 8 dni twój czas. Podług zwyczajów więziennych przez tych dni parę możesz mieć lepszy pokarm, trochę tytoniu i wina, wreszcie ołówek, pióro i papier. Chcesz czego?“ Nie odpowiedziałem mu zrazu. Po co mi to? myślałem. — Czyż źdźbło tytoniu oddali odemnie straszną hańbę? Czy wino całego świata zmyje ze mnie piętno złodzieja i mordercy? Pisać.... do kogo i co?
Ale po chwili przebiegła mi nowa myśl przez głowę.
— Pióra i papieru! — rzekłem. — I jeszcze jedno... W liczbie przedmiotów, odebranych mi w kancelaryi więziennej znajduje się książka, mała książeczka w zniszczonej oprawie, z krzyżem złotym na grzbiecie. To książka do modlitwy. Oddajcie mi ją na te dni kilka.
Strażnik ruszył surowo wąsami.
— Nie wiem, czy to dozwolone — rzekł i odszedł.
....A ja zostałem z piekłem w duszy, z rozpaczą bez granic.
Czwartek. — Już tylko 7 dni.
Wczoraj zaraz dostałem ołówek, pióro i papier. Później przynieśli mi moją książeczkę do nabożeństwa. Pisałem.... potem modliłem się. Czuję nieco ulgi. Nerwy moje nie są dziś tak rozprężone.
Chwilami zresztą obejmuje mnie szał.
Otwierani wtedy książeczkę.... Modliłem się na niej, będąc jeszcze uczniem gimnazyum. Znam każdą je j kartką, każde zagięcie, każdą plamkę.
Oto psalmy pokutne.
„Dla głosu wzdychania mego, przyschły kości moje do ciała swojego?“