Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 37 —

Jestem więc winnym morderstwa i kradzieży. Tak powiedzieli ludzie i ich sądy. Boże! Ty widzisz jeden w mojej duszy. Ty wiesz, że to nieprawda.
....Okropność! okropność!
....Wyrok będzie wykonany na 8 dni. Tak powiedział mój adwokat. Nie!... nie żal mi życie, nie boję się śmierci. Tyle razy ją widziałem na polu walk; tyle razy byłem gotów zajrzeć jej w twarz na moskiewskiej szubienicy.... A dłoń mi nie zadrgała, nie zastygła krew w żyłach. To było dla Ojczyzny, dla Polski ukochanej. Ale dziś.... dziś.... drżę cały... łzy z oczu tryskają, jak fontanna. Zębami zgrzytam.... widzę tę rzecz potworną.... szubienicę. Czuję strach, strach śmiertelny. Krew mi w lód się obraca.
Czemu? czemu?.... Wiem już.... To hańba mnie przeraża. Hańba mnie dusi. Precz z hańbą!
....O, Panie, Panie! Czemu mnie tak strasznie dręczysz? czyż mam Ci zacząć bluźnić?!
....Adwokat mi radził, ażeby wnieść do gubernatora prośbę o ułaskawienie. Odpowiedziałem:
— Nie, nigdy!
Kto prosi o łaskę, przyznaje się do winy. A ja jestem niewinny.... Nie, nigdy!
On odszedł.... Ostatni to człowiek, który patrzył na mnie z wiarą i litością.... Ostatni! Teraz już nie ma nikogo.... Mrok w koło mnie i wszędzie serca dzikie.... nienawistne.
Za 8 dni.
....O, Boże! Za co mnie przekląłeś?
....Siedziałem skulony, jak zwierz dziki w swem legowisku. Nagle ktoś dotknął mnie palcem w ramię