Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/393

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 389 —

chłopaków.... Jeden niósł drugą pochodnię; dwaj mieli w ręku pałki grube. W liczbie tych chłopców znajdowali się dwa olbrzymy litewskie, młodzi Szymulisowie.
Darli się tak przez zarośla chwil parę, milcząc.
Naraz starszy z dwóch Szymulisów, Pat imieniem, wysunął się naprzód ku prowadzącemu tę gromadkę Homiczowi — i położył mu swoją ciężką rękę na ramieniu. Szczepan aż się zachwiał pod łapą olbrzyma.
Stanął — i zwrócił się do chłopca zdziwiony.
— Pane... — wybełkotał twardo, z trudem Pat — mam wam coś powedzieć....
— Nie czas teraz.
— Czas!.... to potrzebne, to ważne.
— A więc mów, tylko prędko.
Wszyscy czekali z ciekawością, co on powie. Pat tymczasem w ogóle do mówienia nie mający wielkich zdolności, i naprawdę nie mówiący dobrze żadnym z języków, pocił się, bełkocąc dalej:
— Panie.... ja wiem, kto ta panienka ukradł....
— Wiesz?!
— I jak go złapać....
— Mów, na Boga!
— On ma naszego muł.... — Jo i brat — wskazał na drugiego olbrzyma — to som dwa