Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 20 —

Jakaż jednak straszna burza panuje w sercach dwóch kobiet, znajdujących się w tej chwili w owej słonecznej izdebce!
Te dwie kobiety to Jadwiga — i ciotka Biechońska.
Jadwiga siedzi przy stoliku. Twarz jej w tej chwili blada, jak marmur; zdaje się, że zastygła w ciężkiej boleści, która inną, mniej silną duchem i ciałem, złamałaby. Oczy jej spoglądają nieruchomo w przestrzeń. Usta zacisnęły się i od czasu do czasu drgają konwulsyjnie.
Starsza kobieta stoi przy krześle, pochylona troskliwie ku młodej dziewczynie. Objęła ją jedną ręką — i patrzy w twarz Jadwigi z głębokim niepokojem. Na twarzy jej widać ślady łez nieosuszonych.
Staruszka szepce wyrazy pociechy — i całuje Jadwigę w czoło. Dziewczę mnie w ręku jakiś list.
— A więc to prawda, ciociu?.... prawda? — pyta wreszcie Jadwiga głosem suchym i bezdźwięcznym.
Staruszce znów świeża fala łez przypływa do oczu.
— To jest.... tak.... niby.... widzisz.... — plącze się biedna ciotka.
Jadwiga podniosła teraz do góry blade, jak marmur czoło.