Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/760

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ELLA RENTHEIM. Tak, jestem zmęczona.
BORKMAN. Czemuż nie siadasz? Tu — na sofie.
ELLA RENTHEIM. Dziękuję ci. Muszę usiąść.

(Idzie na prawo i siada w rogu sofy przy scenie. Borkman stoi przy stole, z rękoma na plecach, patrząc na nią. Krótkie milczenie).

ELLA RENTHEIM. Jak nieskończenie dawno staliśmy tak jedno naprzeciw drugiego, patrząc sobie w oczy.
BORKMAN (ponuro). Dawno, bardzo dawno okropne chwile oddzielają nas od tego czasu.
ELLA RENTHEIM. Od tego czasu oddziela nas stracone życie.
BORKMAN (patrząc na nią niepewny). Stracone!
ELLA RENTHEIM. Stracone dla nas dwojga.
BORKMAN (zimno, tonem urzędowym). Nie uważam jeszcze mego życia za stracone.
ELLA RENTHEIM. Dobrze, ale moje życie?
BORKMAN. To z twojéj winy, Ello?
ELLA RENTHEIM (z mimowolnym odruchem). I ty to mówisz?
BORKMAN. Mogłaś przecież być szczęśliwą bezemnie.
ELLA RENTHEIM. Tak sądzisz?
BORKMAN. Gdybyś tylko była chciała.
ELLA RENTHEIM (z goryczą). Wiem, wiem, że inny gotów był mnie wziąć.
BORKMAN. Odrzuciłaś go.
ELLA RENTHEIM. To prawda.
BORKMAN. Odrzucałaś go ciągle, rok po roku.
ELLA RENTHEIM (szyderczo). Rok po roku odpychałam od siebie szczęście. Nieprawdaż?
BORKMAN. Mogłaś także z nim być szczęśliwą. A ja byłbym uratowany.
ELLA RENTHEIM. Ty?
BORKMAN. Byłabyś mnie uratowała, Ello.
ELLA RENTHEIM. Jak to rozumiesz?
BORKMAN. On sądził, że ja jestem powodem twoich niechęci, twoich ciągłych odmów i zemścił się, a przyszło mu to z łatwością, jemu, który miał w ręku moje nieopatrzne, poufne listy. Zużytkował je... i było po mnie — przynajmniéj na teraz. Widzisz, więc, Ello, żeś ty winna wszystkiemu.
ELLA RENTHEIM. Więc rzeczy stawiasz tak, że na mnie ma spadać ciężar twojéj winy?
BORKMAN. Jak kto uważa... Wiem zresztą bardzo dobrze, jak wiele ci zawdzięczam. Cały ten majątek zakupiłaś na licytacyi. Oddałaś dom w posiadanie mnie i — twojej siostrze, wzięłaś do siebie Erharda, łożyłaś na jego wychowanie...