Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

JAN. Ja nie sądzę.
BERNICK (zaledwie słyszalnym głosem). Zatonąć!
JAN. Wiesz teraz, jak rzeczy stoją. Urządź się stosownie i żegnaj. Pozdrów odemnie Betty, jakkolwiek nie przyjęła mnie jak siostra. Z Martą muszę się jeszcze zobaczyć... ona powié Dinie... ona mnie pochwali. (Oddala się drzwiami w głębi na lewo).
BERNICK (do siebie) „Gazela” (gwałtownie). Lono, musisz temu przeszkodzić.
PANNA HESSEL. Widzisz sam, Ryszardzie, że nie mam już na niego żadnego wpływu (idzie za Janem do pokoju na lewo).
BERNICK (niespokojny i zamyślony). Zatonie?... (Auler wchodzi z prawéj strony).
AULER. Przepraszam, panie radco... Może przychodzę nie w porę?
BERNICK (zwracając się ku niemu gwałtownie). Czego pan chce?
AULER. Chciałbym o coś zapytać, panie radco.
BERNICK. Dobrze, tylko prędko, o co chcesz pan pytać?
AULER. Chciałem zapytać, czy to rzecz niezmienna i ja mam być wydalony, jeśliby „Gazela” jutro wypłynąć nie mogła?
BERNICK. Cóż to ma znaczyć? Wszak statek będzie pod żaglem?
AULER. Będzie. Ale gdyby nie był, czy byłbym wydalony?
BERNICK. Na cóż te próżne pytania?
AULER. Chciałbym, panie radco, miéć pewność pod tym względem. Niech mi pan powié, czy byłbym wydalony?
BERNICK. Nie zwykłem moich słów cofać.
AULER. Więc jutro utraciłbym moje miejsce i ten dom, obejmujący moich najbliższych, utraciłbym sposobność oddziaływania na maluczkich, stojących najniżéj w społeczeństwie.
BERNICK. Aulerze!
AULER. Dobrze więc, „Gazela” musi wypływąć (krótkie milczenie).
BERNICK. Słuchaj pan, nie mogę wszystkiego sam dojrzéć, nie mogę brać za wszystko odpowiedzialności, musisz mnie więc zapewnić, że naprawa uskutecznioną jest bez zarzutu.
AULER. Miałem bardzo krótki termin, panie radco.
BERNICK. Ale przecież naprawa jest bez zarzutu.
AULER. Mamy teraz pogodę... lato (znowu milczenie).
BERNICK. Masz mi pan co więcéj do powiedzenia?
AULER. Nic więcéj, panie radco.
BERNICK. Więc... „Gazela” wypłynie...
AULER. Jutro?
BERNICK. Tak.
AULER. Dobrze. (Żegna się i odchodzi). Bernick stoi chwilę niepewny. Potém szybko idzie ku drzwiom, jak gdyby chciał Aulera zatrzymać, zostaje