Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

VON EBERKOPF: Stary Johannisberger spijać!
TRUMPETERSTRAALE:
Szabelką króla chce wywijać,
Karola dwunastego.
MASTER KOTTON: Wprzódy
Korzystną jakąś przeprowadzić
Trzeba transakcję.
PEER: By to zładzić,
Niewielkie, myślę, będą trudy:
Niepróżnośmy tu zawitali.
Dzisiaj na północ jedziem dalej,
Bo oto pisma wieść mi niosą,

(wstaje ze szklanką wzniesioną do góry)

Snać sprzyjającą moim losom...
Pan, kto na duchu nie opada!...
WSZYSCY CZTEREJ: Cóż się zdarzyło? Co?
PEER: Hellada
W ogniach!
WSZYSCY CZTEREJ: Co? Grecy? — —
PEER: Rwą swe pęty!
WSZYSCY CZTEREJ: Hura!
PEER: Turczynek w kluby wzięty!

(wychyla szklankę)

MONSIEUR BALLON:
A więc do Grecji! Honor woła!
Coś ma francuska broń wydoła!
VON EBERKOPF: Coś i mój zapał... choć zdaleka.
MASTER KOTTON: Z dostawą Master Kotton czeka.
TRUMPETERSTRAALE:
Mnie na ostrogi chętka bierze,
Które pogubił król w Benderze.
MONSIEUR BALLON: (rzuca się Gyntowi na szyję)
Wątpiłem w pana! Czem okupię
Dziś mą niewiarę?...