Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

PEER: Tej, że tu cały świat się mieści
Pod moją czaszką i że, wiecie,
Ja jestem ja, a nie zaś trzecie
Jakieś stworzenie, tak jak Boga,
Widzimy w Bogu, a nie wroga
Z piekieł...
TRUMPETERSTRAALE: Blask nowy się rozściela
Przed naszem okiem...
MONSIEUR BALLON: Myśliciela
Widzimy w panu.
VON EBERKOPF: I poetę.
PEER: (zapalając się coraz bardziej)
To „ja” gyntowskie — tę zaletę
Muszę mu przyznać — jest to huf
Wielkich pożądań, pragnień, snów;
To „ja” gyntowskie, jest to siła,
Co w sobie wszystkie zapaliła
Myśli, fantazje najgorętsze —
To, co rozpiera moje wnętrze!...
Ale, jak Bogu świata trzeba,
Iżby był panem ziemi, nieba,
Tak ja dziś muszę mieć pieniądze,
Chcąc być cesarzem...
MONSIEUR BALLON: Masz je!
PEER: Sądzę,
Że mam za mało... Dwie, trzy płoski
To nie są moje żądze, troski...
Już ja bynajmniej nie zapłonę,
Aby cesarską mieć koronę
Gdzieś w Lippe-Detmolt... niema mowy!
Chcę Gyntem być od stóp do głowy!
Tak jest, Sir Gyntem!... Nie przelewki!
MONSIEUR BALLON: (porwany)
Chce najpiękniejsze posiąść dziewki!