Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

VON EBERKOPF: (ściska mu dłoń) A ja, głupie
Bydlę, widziałem w panu łotra...
MASTER KOTTON: Łotra? Za wiele! Ja przyjaźnie
Chciałem ci tylko mówić: „błaźnie!”
TRUMPETERSTRAALE: (chce go całować)
A ja przepraszam pana kmotra:
Widziałem w panu typ jankesa
Najobrzydliwszy, który wszędzie...
VON EBERKOPF: Wszyscyśmy oto byli w błędzie...
PEER: Nic nie rozumiem... tam do biesa!...
VON EBERKOPF: Teraz przed nami sunie huf
Gyntowskich żądań, pragnień, snów!
MONSIEUR BALLON: (z podziwem)
Monsieur Gynt przed nami stoi!
VON EBERKOPF:
Gyntowskie „ja” w tej całej swojej
Okazałości!
PEER: Cóż to znaczy?
MONSIEUR BALLON: Pan nie rozumiesz?
PEER: Do rozpaczy
Doprowadzacie mnie...
MONSIEUR BALLON: Toć przecie
Do Grecji dzisiaj kierujecie
Panie, swój okręt — swoje grosze...
PEER: (wydyma się szyderczo)
Nigdy! Silniejszym ja przynoszę
Pomoc: w pożyczki swe pieniądze
Oddaję Turkom!...
MONSIEUR BALLON: Co?!... Nie sądzę!...
VON EBERKOPF: Ot, dowcipkuje... lecz to żarty!
PEER: (milczy chwilę, opiera się na krześle i poważną przybiera minę)
Moi panowie! Jam otwarty,