Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

TRZECIA JUHASKA:
A mój dzieciąteczku głowinę rozstrzaskał,
Kat pod szubienicą w karczek go pogłaskał.
WSZYSTKIE JUHASKI:
Wierchu Wilkołaczy, Czarny Misiu, Skrzacie!
Dzisiaj drzwi otwarte będą w naszej chacie!
PEER: (jednym skokiem stanął między niemi)
Ja wasz Skrzat, wasz chłopiec!
PIERWSZA JUHASKA: Ejże!
PEER: Trzem dogodzę!
WSZYSTKIE TRZY RAZEM:
Taki z ciebie harnaś?
PIERWSZA JUHASKA: Szałas nasz po drodze.
DRUGA JUHASKA: Jest miód.
PEER: Niech się leje!
TRZECIA JUHASKA: Ha! Dzisiaj z wieczora
Nie będzie tu pusta ni jedna komora!
DRUGA JUHASKA: (całuje go)
Jak żarne żelazo, tak się cały płoni!
TRZECIA JUHASKA: (całuje go)
Jak te oczy trupka na dnie czarnej toni!
PEER: Serce pełne żądzy, dusza płaczu bliska,
Źrenice się śmieją, a ból gardło ściska!
TRZY JUHASKI: (wykrzywiając się górom, krzycząc i śpiewając)
Wierchu Wilkołaczy, Czarny Misiu, Skrzacie!
Dzisiaj drzwi zamknięte będą w naszej chacie!

W górach Rondenu.
Zachód słońca, naokoło żagwiące się szczyty śnieżne.

PEER: (zjawia się wzburzony i zdziczały)
Zamek na zamku się piętrzy —
Cudny powietrzny świat!
Stój! Czekaj! Od myśli prędszy