Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

CHUDY:
Jak czasem... Nie bronim wstępujmy i takim...
Juści można sobą w sensie być dwojakim,
Można być surdutem z wierzchu i ze spodu...
Pan wiesz, że w Paryżu można bez zawodu
Przy pomocy słońca robić i portrety —
Wynalazek nowy, wielkie ma zalety,
Daje wizerunek czysty, jakby żywy;
A prócz tego jeszcze stwarza negatywy,
W których światło tamtych zastępują cienie.
Brzydkie się wydają na pierwsze wejrzenie,
Ale podobieństwo jest to samo zgoła,
Jeżeli je tylko fotograf wywoła...
Gdy więc dusza ludzka, przechodząc przez życie,
Takie negatywne otrzyma odbicie,
Niema obyczaju kasować tej kliszy;
Do mnie ona idzie i ja potem, w ciszy,
Szereg operacyj poczynam niezwłocznie,
Aż na płycie zmiana pożądana spocznie.
Płucze ją, ogrzewam, czyszczę, kąpię w parze, —
Siarka, różne kwasy, rozczyny, potaże
Są u mnie w robocie, aż na onej płycie
Zjawi się oblicze całkiem należycie,
Aż zyskam pozytyw... Lecz gdy, jak u pana,
Klisza nawpół starta, rzecz całkiem przegrana:
Odrazu od pracy ja odstąpić wolę —
Na nic tutaj siarka, na nic wszelkie sole.
PEER: Trzeba więc być krukiem, ażeby bielutki
Z ręki twojej wyszedł gołąbek! Cne skutki!
Lecz racz mnie objaśnić, jakiej kreatury
Ma się negatywny konterfekt ponury
W śnieżysty pozytyw zmienić w twym warsztacie?
CHUDY: Peer Gynt to niejaki.
PEER: Peer Gynt? On jest sobą?