Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Znasz przecie rzemiosło, znasz takie wyniki,
że czasem z tygielka wychodzą guziki
Bez uszek... Cóż wtedy zrobiłbyś, mój panie?
PEER: Ano, preczbym rzucił!
ODLEWACZ: Tak jest, na rzucanie
Jan Gynt byłci zawsze ponad miarę łasy,
Dopóki we worku starczyły zapasy!
Ale Mistrz nie stanie w rozrzutników rzędzie,
Dlatego się zawsze silnie trzymać będzie.
Nigdy mu na chwilę nie wpadnie do głowy
Rzucać to, co warte jest, jako surowy
Chociażby materjał... Na karuzeli świata
Miałeś być błyszczącym guzikiem — bogata
Ozdoba — lecz guzik ulał się bez ucha...
Powrócić więc musisz, jako masa krucha,
Do tygla...
PEER: Czy myślisz przetapiać mnie społem
Z lada jakim Walkiem, z lada Kubą?... Czołem!
ODLEWACZ:
Owszem, myślę o tem, jako mi wypadnie;
O tem już niejeden przekonał się snadnie.
W mennicy, w Kongsbergu, tak samo się dzieje
Z groszem, co go różne wytarły koleje.
PEER:
Ależ to jest sknerstwo, sknerstwo, że aż boli!
Puść mnie, bracie drogi, ze swojej niewoli!
Guziczek bez uszka, moneta wytarta,
Cóż ona dla Mistrza twojego jest warta?
ODLEWACZ:
Z uszkiem, czy bez uszka, z stemplem, czy też gładka,
Metalu zatrzyma wartość do ostatka.
PEER: Nigdy! Mówię, nigdy! Rękami, nogami
Bronić ci się będę! Koniec między nami!
Wolę wszystko inne.