Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Więc daj mi ją zaraz! — O mów:
Co czynić, by wielkim Apisem
Wraz stać się od stóp do głów?
PEER: Wznoś, wasza wysokość, olbrzymy
Piramid z Sfinksami u stóp,
A przytem, jak mówi pan doktór,
Bierz się z Turczynem za czub!
FELLAH: Ba! Łatwo ci to powiedzieć!
Ja Fellah! Ja głodna wesz!
Zaledwie szczury i myszy
Odpędzę od biednych mych leż!
Wymyśl, człowieku, rzecz inną,
Bym wielki i sławny był,
Ażebym dorównał królowi,
Którego dzierży mój tył!
PEER: A możeby wasza wysokość
Raczył tak sobie — na hak,
I w naturalnych granicach
Trumny wypoczął?... Czy tak?
FELLAH: I owszem! Więc życie na stryczek!
Niech szubienica ma nas!
Różnica nie będzie zbyt wielka,
Niedługo, a zetrze ją czas!

(odchodzi i czyni przygotowania, aby się powiesić)

BEGRIFFENFELD:
I to osobowość, Herr Peer! Człek z metodą...
PEER: No, tak — ale dokąd drogi te zawiodą?
Wiesza się naprawdę!... Ratunku, o Boże!
Mdleję!...
BEGRIFFENFELD:
Czas przejściowy długo trwać nie może!
PEER:
Przejściowy?... Do czego? Wybacz pan, mam dreszcze...
BEGRIFFENFELD: (trzyma go silnie)
Czyś pan zwarjował?