Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale dosyć tego! Zatańczcie przede mną!
Chcę zapomnieć przeszłość, chwilę mieć przyjemną!
CHÓR DZIEWCZĄT:
Prorok nasz jest dobry, lecz smutny w tej chwili;
Prochu go synowie snać mocno zranili.
Prorok jest łagodny, cześć tej łagodności —
Ona to grzeszników w rajskie wiedzie włości!
PEER: (wodzi oczami za tańczącą Anitrą)
Jak pałki na bębnie, tak skaczą jej nogi!
Ej, niema co mówić, kąsek to przedrogi!
Ma ekstrawaganckie, wyznać trzeba, formy,
Niezupełnie zgodne z przyjętemi normy
Piekności — lecz czem jest piękność? Czem? Umową,
Monetą dziś starą, wczoraj jeszcze nową,
Zawisłą od czasu i kraju... Pozatem,
Gdyś się formalności nałykał z tym światem,
Karm ekstrawagancka smakować ci będzie;
Strawa dozwolona w dostatecznym względzie
Nie dogodzi chyba nikomu: zbyt tłusty,
Albo nazbyt chudy będziesz z tej rozpusty,
Zbyt młody lub nazbyt przeraźliwie stary;
Średniej nie poznasz miary...
Nóżki niezbyt czyste, snać niemyte co dnia;
Tak samo ramiona, zwłaszcza tamto... Zbrodnia
To przecież niewielka... a właściwie żadna,
A może to nawet przywara jest ładna...
Anitro, posłuchaj!....
ANITRA: (zbliża się) Służebna twa słucha.
PEER: Cudnaś ty dziewczyna!... Proroczego ducha
Całkiem opętałaś!... Jeśli chcesz dowodów:
Będziesz mą hurysą śród rajskich ogrodów,
ANITRA: Panie, być nie może!...
PEER: Sądzisz, że to drwiny?
Mówię to serjo, skarbie mój jedyny!