Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

podły smak tchórzostwa. Pozostaje kradzież“. Słoń-Apostoł nie chce do końca rezygnować z prawa wyboru kompromisów, zachowując we wszelkich okolicznościach niejaką wykwintność duszy. W jego sytuacji wykwintność ta ma zresztą posmak uroczego kabotyństwa. Jestem jak najbardziej za kabotyńskimi grymasami Czeszki, którymi stara się niekiedy słodzić okrucieństwo faktów. Jest to perspektywa na kpiarstwo, a kpiarzem po trosze musi być każdy rasowy epik. Zalążkowe kpiarstwo Czeszki ma urok całkiem swoisty. Nie dziwię się, że młoda dziedziczka z opowiadania „Synowie“ zwróciła uwagę na robociarza, który na pytanie, kto będzie rozbierał budowany przez niego z rozkazu Niemców barak, odpowiedział jak najbardziej dystyngowanie: „Łaskawa pani pozwoli, że ten fragment pracy pozostawimy do wykonania jej lokatorom z parteru.“ Ostatecznie kabotyństwo tej odpowiedzi strawił bądź co bądź całkiem seriozny towarzysz jej autora. Można by więc mieć nadzieję, że na kpiarstwo będzie sobie mógł Czeszko pozwolić. Odrobina kpiny jest nieodzowna dla tego, kto wierzy tylko w to, co zobaczył.

*


Tytuł utworu literackiego Bohdana Czeszki jest odwołaniem się do sensu militarnego słowa tren, ale nieobojętny jest także jego sens literacki i sens ten należy wydobyć na plan pierwszy, ponieważ nie — którzy komentatorzy utworu manifestują tak doskonałą nieczułość na jego poetykę, a co za tym idzie, na jego moralno-estetyczną zawartość, że człowiekowi jako tako literacko wrażliwemu musi towarzyszyć uczucie zażenowania. Genialny ojciec poezji narodowej stworzył arcydzieło, przyswajane przez wszyst-