Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

myślałem. — Żyję oto i nie zginąłem ani z tchórzostwa, jak ten idiota Michałka, ani z gorliwej odwagi — jak porucznik. A przy tym wszystkim mam wiele zasługi i chwały“. Heroizm został odsunięty w sferę niezrealizowanych możliwości, do których można platonicznie wzdychać. „Ogarnął mnie nagły ostry żal, że nie jestem razem z nimi i nie jadę na twardej skorupie maszyny w pięknym, grzejącym mocno słońcu wiosny, ku rychłemu zwycięstwu. Nigdy nie mogłem sobie dostatecznie wygodzić ani wtedy, ani przedtem, ani później“. Dostatecznie wygodzić można sobie przy decyzjach ostatecznych, ale ostateczność jest — jak wiadomo — sprawą końca, nie kontynuacji. Warunkiem kontynuacji jest kompromis. Doświadczenia, które mają dalszy ciąg, są rezultatem kompromisu. Sztuka życia jest sztuką wyboru kompromisów, które stręczą się w całym podziwu godnym bogactwie. Prawdę tę uznał Czeszko za pewnik i na nim zbudował konstrukcję dwóch swoich najlepszych nowych opowiadań: „Naukowej rozprawy o kicie“ i „Złodzieja“. Życie toczy się w nich na fali kompromisów, które płyną raz wezbranym nurtem, raz tak skąpym, że ledwie umożliwiają trwanie.
Wie o tym filozoficzny złodziej — Słoń-Apostoł. „Jestem młodym i silnym mężczyzną. Moje siły i możliwości chciałbym obrócić na pożytek dla społeczeństwa. Chcę mieć za to trzy posiłki dziennie, własny dach nad głową, ubranie i trochę luźnych pieniędzy na uprzyjemnienie sobie życia. Tej umowy nikt ze mną nie chce zawrzeć. Nie chcą nic ode mnie poza tym, abym dał im święty spokój, i nie chcą mi dać trzech posiłków, kąta i odzieży. Muszę zatem zdobywać jedzenie i odzież, a także kwaterę wbrew ich woli, ponieważ, jeśli jestem, powinienem żyć. Pozostaje mi oszustwo i kradzież. Oszustwo ma w sobie