Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

najbliższego. Wśród doskonałej jednorodności wszystkich obiektów wyobraźni istniał obiekt centralny — postać ojca. Nad tym obiektem wyobraźnia pracowała najczulej i najpłodniej i stworzyła największe piękności. Narrator „Przebudzeń“ mógłby z nich wysnuć odrębną opowieść o ojcu. On jednak zawsze odczuwał serdeczną chęć obdarowywania najbliższych najlepszą cząstką swego wnętrza i dlatego ojcu odstąpił tę swoją opowieść. Ojciec z „Przebudzeń“ stał się narratorem „Obcoplemiennej ballady“. On opowiada o sobie to, co na jego temat stworzyła wyobraźnia syna. W raju wyobraźni oni obydwaj byli jednością. Syn był w ojcu zawsze. Oni razem w jednej postaci — pili w dzieciństwie kobyle mleko i kochali się w Magdusi. Oni razem byli nie tylko na drugiej, ale i na pierwszej wojnie. Oni razem nienawidzili panicza i strzelali do niego w czasie włoskiej bitwy. Narrator „Obcoplemiennej ballady“ opowiada o sobie to, co wymyślił na jego temat syn, a syn nie mógł wymyśleć niczego, co by nie było piękne. Ubogie chłopskie dzieciństwo, jeszcze uboższa młodość bez ojca, który wyjechał do Ameryki, żeby zarobić dolary na kupno pola, rekrucka potworność w austriackiej armii i cała wojenna poniewierka zamieniły się w cudowną chłopską balladę czy baśń. Baśń o szczęściu, miłości i nieustanne j przygodzie wśród niebezpieczeństw, na które zawsze jest sposób. Bo niemożliwe jest, żeby nie było sposobu. Gdy syn i ojciec byli jednością i patrzyli na wszystko wspólnymi oczyma, nie mogli widzieć niczego, w czym by nie było piękna. Piękna jest nawet bitwa Kozaków z cesarskimi, oglądana z kalenicy rodzinnej chaty.
„Spod lasu, również w galopie, nadjeżdżała konnica cesarska. Gdy obydwie cwałujące jazdy dzieliło od siebie nie więcej niż sto długości konia, błysnęły wy-