Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wego. Nad światem Iwaszkiewiczowskich bohaterów zawisła zagłada. Nowego życia szukają ci, co zostali w Odessie, i ci, co znaleźli się w Paryżu i Nowym Jorku. Nad Wisłą wszystko zostało w zawieszeniu. Z końcem lat dwudziestych, gdy zamykają się losy bohaterów pierwszego tomu „Sławy i chwały“, wszystko jest tu jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem. Witkiewicz wieszczył wtedy ostateczną katastrofę, Schulz w galicyjskim miasteczku widział już przerażającą zapowiedź świata manekinów. Apokalipsa Rudnickiego i straszliwy świat Gombrowiczowskiego absurdu był już tak bliski, że prawie namacalny. Henryk Sandomierski w „Czerwonych tarczach“ nie zdawał sobie w pełni sprawy z tego, na co nie mógł się zdecydować. Stary Zamoyłło z „Pasji błędomierskich“ instynktownie tylko czuł, przed czym, jak Tołstoj, chce uciekać. Autor „wzlotu“ wie więcej, niż mógł wiedzieć Henryk Sandomierski i Mannowski humanista Zamoyłło. Drugi tom „Sławy i chwały“ przynosi widzenie tamtych spraw z perspektywy „Wzlotu“. Czy jest tak jak we „Wzlocie“ widzenie przesiąknięte świadomością klęski?
W każdym razie, jeśli nawet w drugim tomie „Sławy i chwały“ świadomość klęski towarzyszy tym wszystkim, którzy w ogóle mogą wiedzieć, Iwaszkiewicz utrwala tylko to, co się z klęski ocala. Ci wszyscy, którzy uświadamiają sobie ostateczność klęski, kończą samobójstwem jak Ariadna, jak Hube, jak Adam Przebija-Łęcki. Z nich zresztą tylko Ariadna reprezentuje większe wartości. U tych, którzy mimo swej klęski egzystują, tropi pisarz chociażby resztki człowieczeństwa. Witkiewicz pozostawił swojemu Genezypowi Kapenowi odrobinę sceptycyzmu wobec doświadczeń Murti-Binga jako jedyny rys ludzki, jako szansę ewentualnego odrodzenia. Iwaszkiewicz widzi