Strona:Helena Zborowska - W niewoli u Mahdiego czyli Bitwa pod Omdurmanem.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sobie, albo prowadzącym je ludziom nogi połamią.
Przeszło pół godziny wędrowali tak bezustanku, przewracając się, lub uderzając czołem o wystające w różnych kierunkach głazy.
Nareszcie ujrzeli zdala drobne blade światełko. Światło to rozszerzało się coraz bardziej i wkrótce nieszczęśliwi poznali kawał szafirowego nieba, poprzecinanego ciemnymi smugami gałęzi krzewów, rosnących przed samym wejściem do jaskini.
Jeszcze po kilku minutach tej uciążliwej drogi, zbiegowie wyszli wreszcie na świat Boży i znaleźli się na prześlicznej dolinie, otoczonej wkoło wysokimi skałami, których wierzchołki różowiły się od słońca.
Nad brzegiem niewielkiej, przecinającej dolinę rzeczki, widać było namioty Abdulmelika, pomiędzy którymi wznosiły się i niewielkie budowle z białego muru.
Ciemne postacie mężczyzn i kobiet wysuwały się z namiotów i z mięszani-