Strona:Helena Zborowska - W niewoli u Mahdiego czyli Bitwa pod Omdurmanem.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Oto oni! — zawołał w tej chwili Arnold. — Ognia! Pal!
Arabowie dali ognia, lecz w tej chwili odpowiedziały im karabiny Remingtona i osiemnaście kul padło w zwarte szeregi ścigających, czyniąc w nich straszliwe spustoszenia. Na chwilę zapanowała cisza, lecz nagle ściany korytarza zabrzmiały od krzyku wściekłości i przerażenia.
Beduini nie znali mechanizmu karabinów Remingtona i ta nadzwyczajna siła i mnogość kul, wydała im się czemś nadprzyrodzonym.
Dobiegłszy do załamu korytarza nasi zbiegowie ujrzeli starego derwisza, stojącego przy jednej z naturalnych kolumn, podtrzymujących sklepienie, z olbrzymią żelazną sztabą w ręku, wołającego o pośpiech.
Kiedy przebiegli obok niego, Bonnet dojrzał jeszcze, jak Nuradyn wsuwał sztabę w szparę w owej kolumnie. Potem nastąpiła chwilowa cisza i nagle ziemia zadrżała i rozległ się tak przera-