Strona:Helena Zborowska - W niewoli u Mahdiego czyli Bitwa pod Omdurmanem.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oddział szeika Ibrahima, a ja nie znam innego bezpiecznego miejsca, tylko „grotę snu“.
— Jussufie, — rzekł jeszcze uroczyściej derwisz, rzucając ponure spojrzenie w stronę Bonneta i Wacława, — oni zanieczyszczają próg mojego domu samą tylko obecnością swoją, a przytem szeik Ibrahim jest moim przyjacielem. Czemu ich bronisz i czemu chcesz zmusić i mnie do ich ocalenia, wszak oni nie znają tych świętych, które w noc Abd-el-Kader powtarzamy.
— Owszem, znamy te słowa, — rzekł Bonnet, który na uniwersytecie studjował języki wschodnie i Koran znał doskonale. — Brzmią one:
— Dajcie z darów, którymi was ręka Allaha obdarzyła i tym którzy są chciwi, albowiem chciwość ich nie na korzyść, lecz na szkodę im się obróci; albowiem to, co od dni najmłodszych z chciwości zatrzymają, w koło szyi im się owinie i dusić ich będzie, jako żmija nieczysta.