Strona:Helena Zborowska - W niewoli u Mahdiego czyli Bitwa pod Omdurmanem.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po krótkiej modlitwie i złożeniu niewielkich podarunków, Jussuf objaśnił cel swego przybycia i prosił wielkiego derwisza o ukazanie się jego oczom.
Jakby w odpowiedzi na tą prośbę zasłona rozsunęła się na dwie strony i „światło wiernych“ z olbrzymią, podobną do maczugi pałką w ręku, wystąpiło na środek groty.
Był to chudy, wysoki starzec, z białą do pasa brodą i takimiż włosami, z pod których ciemne zapadłe oczy gorzały teraz płomieniem gniewu i niechęci.
— Źleś uczynił, Jussufie, — rzekł, — żeś mi tych niewiernych, aż na próg mojego domu sprowadził. Szanuję wprawdzie prawa gościnności, ale czyż w całej dolinie Kaa-el-Bun niema innego miejsca, gdzieby ci cudzoziemcy schronienie znaleźć mogli?
— Święty Nuradynie, — rzekł Jussuf z pokornym błaganiem w głosie. — Jesteśmy ścigani jak zwierzęta przez