Strona:Helena Zborowska - W niewoli u Mahdiego czyli Bitwa pod Omdurmanem.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

brzegiem nawpół wyschniętego strumienia.
Nagle do uszu ich dobiegło głośne szczekanie psów i w oddali ujrzeli spore ognisko, przy którym kręciło się kilkanaście okrytych burnusami postaci. Wkrótce można ich było dojrzeć, jak z podwiniętemi wschodnim obyczajem nogami zasiedli przy ognisku.
— To są koczujący beduini z Kobah-el-Kaly, — rzekł Jussuf. — Szeik znajduje się w związku z Uad Regiumi. Znam go. Jest to jeden z najdzikszych ludzi, jakich tutaj można spotkać, a jego ludzie jeszcze gorsi od niego. Jeden drugiemu brodęby ukradł gdyby mógł a dla marnego grosza gotowi popełnić najohydniejszą zbrodnię. — Pozdrowienie tobie, szeiku Ibrahimie, — rzekł nagle zmienionym tonem, widząc, że z za wału, utworzonego z siodeł, ukazało się kilka luf podejrzanych.
— Na imię proroka, kto jesteście? — odrzekł na pozdrowienie szeik, po-