Strona:Helena Rzepecka - Poznań.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzeźbionej, obwiedziony hebanowem (czarnem) drzewem drogocennem. Z balkonu powiewają świetne wschodnie makaty, na Turkach zdobyte, rzadkiej piękności, wazony w stylu odrodzenia i świeczniki kosztowne zdobią ten przystanek dla Sanctissimum, i wtenczas mimowoli oglądamy się, czy dokoła nie ujrzymy zastępu rycerstwa, które przed tym ołtarzykiem przed walką z poganami podczas mszy św. klękało, przy czytaniu ewangelji miecz z pochew dobywając. Ale ich nie widać, czuć tylko, że duchy ich z innej krainy spoglądają na fale rodaków, rynkiem za prymasem z monstrancją ciągnące.
Przenieśmy się teraz na ulicę Psią, (gdzie dzisiaj prawdopodobnie Szkolna), bo tam stała mennica, t. j. dom, w którym wybijano pieniądze. Poznań już za Kazimierza Wielkiego miał osobnego królewskiego urzędnika, mincarza Jakoba, wtedy gdy prawo wybijania pieniędzy dla Wielkopolski królowi samemu tylko przysługiwało. Ale właśnie pięćset lat temu własną osobną monetę mógł już Poznań wybijać za osobnem pozwoleniem, czyli przywilejem króla Władysława Jagiełły. Tym sposobem pogromca Krzyżaków umorzył długi, jakie u Poznania zaciągnął na »wielką wojnę«, bo potrzebował na nią od Poznańczyków sukna, wina, a nawet i pieniędzy; wtedy pozwolił miastu założyć własną mennicę, gdzie wybijano monetę drobną czyli zdawkową: denary; za Zygmunta III-go bito: obole, grosze i półgroszki, ale po potopie szwedzkim miasto Poznań osobnej monety już nie wybijało.