Wtedy czarci zabierają kopiec pogańskiej bogini Niji; porywają go na barki, i sromotny Rokita, i Smułka, potwór dziwacki, i Wąglik, i psotny Boruta, i okropny Widoradzki dźwigają, góra płynie w powietrzu nad puszczą, nad Obrą, dosięga murów Poznania:
»I już, już widzą, dopadają Warty,
Cieszy się tłuszcza zajadła,
Gdy wtem kur zapiał i prysnęły czarty,
A góra w miasto upadła.
Zatrząsł się Poznań, na pół w gruzach runął,
Czarna pękła nawałnica,
Skoczył nurt rzeki i wstecz się odsunął,
Zadrżały Gniezno, Kruszwica.
I długo, długo liczne echa grzmiały,
Jakby setne rykły burze,
A gdy dzień błysnął, zbiegł się lud struchlały
Zjawionej dziwić się górze.
Na niej zatem Przemysław wznosi siedzibę książęcą. Obok zamku staje osobny gmach dla grodu, wraz z sądem, gdzie przechowują wyroki i inne opisy wydarzeń ważniejszych, ciekawych dla dziejopisów, bo w nich mieści się historja miasta Poznania i całej dzielnicy wielkopolskiej. Stawiają też i osobną wieżę więzienną dla szlachty, otaczają dziedzińczykiem, gdzie skazańców tracono. W komnatach nowego zamku huczno i wesoło, a chociaż władca jego w młodym wieku umiera, po jego śmierci na świat przychodzi syn, Przemysław Pogrobowiec, który w dwudziestym roku za-