Strona:Helena Rzepecka - Poznań.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znacznie już był większy, a zamek warowny dla siebie książę wznosi na wzgórzu wyniosłem. Dolina Warty z Bogdanką były rozległą niziną, skądże na tej równinie wzięło się wzgórze dość znaczne? Bo nie zostało ono, jak mogiły Wandy i Krakusa, ręką żałobnego ludu usypane. Nauka mówi, że gdy kula ziemska stygła, to przyroda na jej powierzchni sama utworzyła i wysokie góry i niższe pagórki, lecz o naszej »poznańskiej górze« wyobraźnia praojców taką wymyśliła legendę:
Kiedy po śmierci Chrobrego lud wracał do pogaństwa, rozgniewał się Pan Bóg i postanowił go za to odstępstwo ukarać: Lucyperowi z jego czartami kazał ze Śląska zabrać wielką górę i rzucić ją w łożysko Warty, iżby wod z niej wyparte zalały w nocy śpiących mieszkańców. Piekielnicy spieszyli się z robotą, ale nie zdążyli; byli już o kilkaset kroków tylko od brzegu rzeki, gdy wtem kur zapiał. Upuszczają górę i wracają do piekła — wielkiem natomiast jest zdziwienie Poznańczyków, gdy nad ranem wśród równiny górę oglądają.
Podanie to inaczej trochę przedstawia wielkopolski poeta, generał Franciszek Morawski, w wierszu p. t. »Góra poznańska«. Podług niego, piekło rozgniewało się i zakipiało wściekłością o to, że coraz to więcej świątyń i krzyżów na naszej ziemi; więc Lucyper woła do szatanów:

»Wstrzymajmy Wartę, przetnijmy jej wody,
Niech wzrosną w morze topieli:
Zanurzmy wszystkie świątynie i grody,
Zalejmy krzyża czcicieli!«