Strona:Helena Mniszek - Prymicja.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dał znak ciszy, wzrokiem nakazał, by nie przerywano powagi tego momentu. Wzruszony starzec wpił oczy w prymicjanta, ze czcią, bo widział nad nim łaskę Bożą, bo czuł, że Chrystus przemawia do niego, że dusza księdza Józefa jest obecnie w sferach nieziemskich, że spełnia się nad nim łaska i przebaczenie Boga, że błogosławi go teraz sam Stwórca, że jak marnotrawnego syna przyjmuje go do swej chwały Pan niebios i ziemi, Pan Świata.
Ksiądz Józef był bezwolny, uniesiony w krainy cudów, w bezmiar anielskich stref, w szczęśliwość samą. Wizja promienista trwała. Chrystus mówił przez jego usta słowa Ofiary świętej.
Mówił jak Najwyższy spowiednik do penitenta, wlewając weń Boskiego