Strona:Helena Mniszek - Prymicja.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cuda wśród ludzi, jakim jest dzisiejszy cud z nim.
Ksiądz Józef uwolnił się ostatecznie od zwątpienia. Burza ucichła, pozostało ukojenie upoiste, błogosławione. Wzniósł do góry oczy zalane łzami, spojrzał na krzyż dębowy, na przebite, krwawe rany Chrystusa, na Oblicze Jego spokojne lecz bolesne, dobre dla dobrych, miłosierne dla grzesznych, dobre dla uczciwych i dla zbrodniarzy, łaskawe, wielkie, Boskie, Najświętsze. Usta prymicjanta otworzyły się, chciał wyszeptać uświęcone słowa i usłyszał je jakby z ołtarza, wypowiedziane głośno, dobitnie, z mocą niezłomnej wiary, z nakazem wiary.
— Hoc est corpus meum...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·
· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·