Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SCENA IX.
PLUTON i HEFAJSTOS. Potem KARŁY-SŁUŻALCY.

HEFAJSTOS (widząc zakłopotanie Plutona).
Hm!... hm!... hm!... A to sprytne bestyjki! Wiedzą jak trawa rośnie nawet w piekle! Hm!.. prawda, niema u nas trawy, same kamienie, ale za to cenne i można niemi uradować piękne kobietki. Nimfeczki rade z podarunku... (Z grymasem). Kobiety! lubią błyskotki, tem się je bierze.
PLUTON (siada na ławie, mówi jakby do siebie).
Ona... lubi kwiaty.
HEFAJSTOS (udaje, że nie słyszał).
Kobieta wszystko odda za piękne kamyczki; błyszczy, świeci, miga, (odpowiednia mimika) zapala się i gaśnie, hehe!... klejnoty to symbol kobiety, równie lśniące, zimne, (zastanawia się) jeno nieco trwalsze.
PLUTON (niecierpliwie).
Przestań, Hefajstosie!
HEFAJSTOS,
Taaaak?...
PLUTON (zrywa się).
Ah nie! Wybacz!... Mów, proszę, mów dalej! Mnie to nie drażni, zresztą masz słuszność... tak, to szczera prawda!...