Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

HERMES.
Ha, to gorsze, niż porwanie!
HEKATE.
Tu ma być porwanie ducha!

(Wychodzą. Persefona ocknęła się z zachwytu — spostrzega, że jest prawie w ramionach Plutona. Zadrżała silnie, odsuwa się gwałtownie i chwilę patrzy na niego spłoszona. Woła zdławionym głosem)
SCENA VIII.
PLUTON, PERSEFONA i TANATOS.

PERSEFONA.
Jak śmiałeś unieść mnie do państwa swego?...
PLUTON (spokojnie).
Chciałem i spełniłem!...

(Kora miesza się. Wtem Kerberos warknął. Brzęk łańcuchów).

PERSEFONA (z lękiem).
Co to?...
PLUTON (kładzie rękę na grzbiecie Kerberosa, ten się przed nim gnie).
Piekieł stróż, a twój sługa.
PERSEFONA (odwraca się).
Ach, Kerberos trójgłowy... Jakiż potwór!.. Straszno mi... Kto tam stoi?... (ukazuje Tanatosa).