Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

palce w zęby. Gryzł je do krwi i opadał niżej, coraz niżej. Nogi splótł kurczowo z wysiłkiem szalonego pragnienia śmierci. Uczuł, że woda zaczyna go przytłaczać. Mocniej wgniatał palce w usta, umysł naprężył się w ostatnim błysku świadomości, obezwładnione ciało było już ciężkie, jak kamień. Zatrzepotał odruchowo rękami i — fala jeziora zalała go. Bulgotało czas jakiś na powierzchni, toń porysowała się w coraz szersze kręgi, aż wreszcie uspokojona zupełnie, gładka, migotliwa, zastygła w sennym bezruchu.
Król dosięgną! dna...
A w willi pod Alding królowa Gizella, oparta o futrynę okna... czekała...
Często myśl jej biegła na granicę Iralu, gdzie na czele bataljoniu strzelców...
Królowa nerwowała się, nie opuszczając miejsca swego przy oknie. Męczące to oczekiwanie rozdrażniło ją okropnie i przejmowało niepokojem, przechodzącym już w trwogę.
— Co to znaczy, na Boga! Czyżby nie dotarli, czyżby nie udało się?...
I znowu myślą ogarniała cały plan ucieczki Luisela i znowu biegła ku granicy, gdzie pewna już, mężna i droga opieka i ratunek. Oczy królowej znużone patrzeniem na jezioro w łyskliwą ciemną wodę mrużyły się coraz częściej. Wsparta na dłoni głowa Gdzelli zatonęła w marzeniu nawpół sennem. Słodki, cichy bełkot przy brzegu szeptał jej dziwne jakieś tajemnice. Zasłuchała się w nieuchwytną melodję nocy... i... oto mroki jej zaczęły rozjaśniać się... odkrywały coraz dalej — dalej, jakby się zsuwał mglisty woal z jasnego oblicza bóstwa. Dal w perspektywie stała się tak przezroczą, że Gizella ujrzała wyraźnie... szczyty gór śnieżnych Iralu i ukrytych tam, czuwających strzelców... ich wodza... Rwie się i szarpie czarny rumak, lecz jeszcze nie czas, nie nadeszła chwila. Sokoli wzrok wodza przebije przestrzeń, błyski oczu stalowe, groźne... Spojrzała w nie Gizella blisko... złagodniały odrazu, ten ich wyraz jedyny, władczy a tchnący uczuciem ogarnia ją, przenika do głębi serca...
... Cisza pełna niecierpliwości... kiedyż rozlegnie się tętent pędzących rumaków?...
...Zamajaczyła czarna twarz Achmeda, murzyn w dłoni ściska broń, gotów krwią zbroczyć szlak ucieczki, byle ocalić króla...
Wtem Gizella zapatrzona w dal bezkresną, oczekująca, widzi Luisela... Wszak to on idzie w falach jeziora?... płynie czy idzie?... Zanurzony do pół piersi w srebrnej, ciem-