Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy kocham? Nie, nie kocham ich, mimo, że kraj ten uzupełnia sustjańską monarchję... i mógłby ją uświetnić.
— A Sustję kochasz?
— Oh, Sustja — to gleba, w którą wrósł głęboko wiekowy dąb Ururgów! Rekwedy co innego — kraj podległy...
Gizella rzekła słodko:
— Uczono mnie, że chcąc być kochanym, trzeba także kochać. Kochaj, cesarzu, Rekwedy tak — samo, jak Sustję, a jestem pewna, że wówczas zmieni się pogląd twój na ten naród.
Ottokar żachnął się niechętnie.
— Więc niech mi dadzą dowód miłości. Ale nie! Każdy Rekwed jest złożony z buntu, siarki i ognia, a razem ich wziąwszy, nie znoszą miary i kiełzna...
— Właśnie dlatego są wspaniali i dlatego należy zwyciężać ich sercem i zaufaniem! Słyszałem o Thossutcie, duchowym wodzu Rekwedów. Wierz mi, cesarzu — zawołała nagle — Ottokar Ururg będzie zwycięzcą Thossutta w walce ducha, idei rekwedzkiej stanie się zadość!
Cesarz uśmiechnął się rozpromieniony.
— Słowa twoje, księżniczko, mają moc proroczą! W oczach twoich dostrzegam dziwny żar, unosi cię egzaltacja, przyszłość Sustji widzisz w słonecznem świetle...
Gizella spuściła powieki, purpurowy rumieniec napłynął falą gwałtowną na jej twarzyczkę.
— Nie, cesarzu — odrzekła, jam zbyt skromna dziewczyna, by posiadać dar jasnowidzenia. Ja tylko wiem, że miłością i wiarą dokonać można cudów, a gdy jest ponadto silne pragnienie i... mocarność — wówczas zwycięstwo niechybne.
Ottokar pochylił się na koniu, ujął rękę Gizelli i z uczuciem przycisnął do ust.
— Gizello moja najcudniejsza, gwiazdę promienną zapalasz we mnie w zaraniu naszego życia. Koronę cesarską, która na twej skroni spocznie, uświetnisz sobą, a blask jej zabłyśnie nad całą ojczyzną moją. Czar twój, Gizello, ujarzmi wszystkie złe moce i — nie ja będę zwycięzcą, lecz ty, dusza i serce twe przeczyste!
Pewnego razu, gdy narzeczeni znaleźli się oboje sami w salonie księżnej Łucji Teresy, Gizella zapytała Ottokara:
— Czy często widujesz, cesarzu, inne światy, niż ten realny, który nas otacza?
Cesarz błysnął wzrokiem rozognionym i, pochyliwszy się ku niej, odrzekł porywczo:
— Owszem, widuję, światy gwieździste — oczy Gizelli, światy rozkoszne — uśmiech Gizelli...
52