Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciskał głową i gryzł wędzidło. Biała piana okrywała lśniąca jego sierść.
— No, harce nam się udały! — zawołała Gizella. — Ta równina skusiła mnie, bo jest pysznym terenem, nieprawdaż?
— Jestem olśniony, przejęty podziwem dla ciebie, księżniczko! Wyobrażam sobie, jak będziemy hasać na bezbrzeżnych równinach Rekwedów. Rekwedy — to jeden doskonały teren.
Gizella rozpromieniła się. Ottokar zaczął jej mówić o stepach tego kraju, gdzie pasą się niezliczone stada wołów, gdzie trawa wyrasta bujnie ponad zwykłą miarę, usiana różnobarwnem kwieciem, gdzie są i lasy potężne i góry, tworzące granicę i zamki olbrzymie warowne, wzniesione na skałach. Księżniczka słuchała w skupieniu, chłonąc słowa Otokara z niezwykłą ciekawością.
— Wiem, że pokocham Rekwedy! — zawołała gorąco. — Ten kraj i jego naród pociąga mnie dziwnie, porywa nawet i najbardziej zawsze lubiłam historję jego. Wiem, że Rekwedzi — to dzielne plemię, pełne poczucia własnej godności i swobody, dalekie od niewolnictwa, to naród ognisty, mężny, prawda?
— O tak, aż nadto ognisty i butny! Te ich rycerskie zalety przysporzyły mi dużo kłopotów, zanim zdołałem dojść z nimi do pewnego porozumienia. Nie wiem jednakże — dodał zgryźliwie — czy nam, Ururgom, uda się kiedykolwiek zjednać sobie Rekwedów tak, by zapanowała obopólna harmonja. Stryj mój Rygier przegrał walkę z nimi i ustąpił, ja zaś byłem nieco szczęśliwszy...
Ottokar umilkł i zamyślił się. Gizella, jadąc wolno obok niego patrzyła uważnie na jego rysy piękne, ściągnięte teraz poważną zadumą, sięgającą mu snać głęboko w duszę. Długi czas milczeli oboje, wreszcie Gizella spytała cichym głosem:
— Zwyciężyłeś Rekwedów, cesarzu?
Cesarz podniósł głowę, ciemno-orzechowe oczy utkwił w szafirowych źrenicach księżniczki.
— Nie, nie zwyciężyłem — odrzekł ze smutkiem i żalem w głosie. — Uspokojenie rewolucji, zażegnanie burzy to — jeszcze nie zwycięstwo. Walka będzie jeszcze trwała i, jak wulkan, zapadły na pewien czas w podziemia, wybuchnąć może znowu ze zdwojoną siłą.
Gizella przysunęła się do niego.
— Cesarzu, czy kochasz Rekwedy i Rekwedów?
Młody monarcha zatrzymał wzrok pytający na księżniczce.