Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jestto na razie wiadomość tajna — dodał książę Ksywian. — Trzeba odwołać cesarza z sali balowej i uprzedzić.
— Na Rekwedach powstanie... — powtórzyła jak echo zdumiona Gizełla. — Czyżby to było możliwem... teraz?
— Niestety, tak jest — odrzekł Sebastjan, kiwając smutnie głową. — Bliższych szczegółów jeszcze nie posiadamy, choć staraliśmy się je zaraz zebrać, to tylko udało nam się stwierdzić, że rozruchy przygotowywały się oddawna.
— Więc Sweno Wenuczy!!
— Otóż chciałem nadmienić, że młody Wenuezy ukazał się nagle na Rekwedach i publicznie wystąpił, paraliżując swoimi szalonymi wpływami działalność partji rewolucyjnej.
W oczach Gizelli błysnął płomień radości i zapału, jak gdyby ta wiadomość o księciu Swenie przywróciła jej wiarę w ocalenie Rekwedów od nowej burzy, która mogła przynieść tylko klęskę. Obie ręce położyła na ramionach książąt i rzekła pewnym, choć nieco drżącym głosem:
— Gdy Sweno tam działa, wierzcie mi, że o Rekwedy jestem spokojną. Alarmować cesarza nie trzeba, bo nie można wzbudzać w sercu Ottokara tej nieufności do Rekwedów, którą tak długo musiałam zwalczać. Nie mówcie o tem księżnie matce i wogóle nikomu ani słowa, proszę o to.
— Ależ Gizello! — zawołał zdziwiony Sebastjan.
— Żądam tego, ani słowa nikomu! Czuwajcie sami pilnie, ale w zupełnej tajemnicy i zachowujcie się tak, jakby żadnych niepokojących wieści nie było. Resztę biorę na siebie, na swoją wyłączną odpowiedzialność.
— Ależ wasza cesarska mość, takich rzeczy utrzymać w tajemnicy nie wolno, cesarz musi się o tem dowiedzieć.
— Stryju, ja to dobrze rozumiem.i dlatego sprawę całą biorę na siebie. Idźcie, proszę, na salę, a gdyby cesarz pytał o mnie, powiedzcie, że czułam się trochę zmęczona i dlatego odeszłam do siebie.
Uścisnęła dłonie obu książąt i oddaliła się szybko. W następnym głównym korytarzu zjawili się przed nią znienacka biało-szkarłatni paziowie, niosąc zapalone świeczniki. Gizella szła poprzedzana ich podwójnym szeregiem, pozornie chłodna, majestatyczna, chociaż buchał w niej płomień szalonej podniety, chociaż porywało ją coś naprzód, a w głębokich źrenicach ukrywał się niepokój, zapał i burza, targające jej całe jestestwo.