Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pani Teresa przeciągnęła dłońmi po mokrem od potu czole. Usta jej drżały z wrażenia, na twarz wolno wracały kolory.
— Jesteśmy tak strapieni brakiem wieści od Romka, takie nas złe przeczucia gnębią, że zdawało mi się, iż pan coś wyznał Krzepie o Romku i że on wzbrania panu mówić mi o tem. — Uśmiechnęła się i podała Jerzemu rękę.
— Przepraszam pana całem sercem za swój wybuch.
Pocałował jej dłoń miękką i rzekł smutno:
— Gdybym coś wiedział, broń Boże, złego, nie przychodziłbym tu, pani droga, jako taki zwiastun i nawet moja nędza obecna nie skłoniłaby mnie do tego.
Teresa usiadła obok łóżka. Ujęła jego chude ręce w swoje dłonie.
— I znowu pan coś mówi o nędzy? Czy panu nie wstyd, drogi panie Jurku?... Czyż będziemy się teraz nad sobą rozżalali, teraz, gdy pół kraju oddycha zaledwo po wojnie, a drugie pół przybite nowym jej obuchem? Ale nie pora na morały — dodała łagodnie. — Ja pana rozumiem, tylko, że nie pan jeden jest obecnie w takiem samem położeniu... Lepiej policzmy; mój stryj Piotr Orlicz jest w Warszawie, na bardzo skromnej, biurowej posadzie, mieszka w małym pokoiku, szczęśliwy, że uniósł głowę z pogromu. Porzecze wszakże tak samo jak Nowosiółki poza linją demarkacyjną. Przepadły!
— A matka pani? — spytał cicho Jerzy.
W oczach Teresy zaszkliły się łzy.
— Mama zmarła jeszcze w czasie okupacji i pochowana obok swego ojca, przy kaplicy grobowej Pobogów w Krążu. Krąż jest po naszej stronie. Liczmy dalej, panie Jurku, naszych współrodaków kresowych. Kołomyjski z Żubrówki jest niedaleko od nas, u córki, która tu wyszła zamąż, przed samą wojną. Zrujnowany doszczętnie. Ale on wiecznie buduje zamki na lodzie, znalazł tu sobie kompana w naszym sąsiedzie Czymielskim i albo się kłócą, albo razem reformują Polskę i świat cały. Ach czyż podobna wyliczyć tych wszystkich, komu wojna usunęła